Poznajmy się: Pan Poeta
Michała poznałam ponad rok temu przy okazji świątecznych targów, na których prezentowałam ofertę Pepito oraz zapowiadałam wydanie kosmicznych puzzli i książki "Poznaję Układ Słoneczny". Do mojego stoiska podszedł wysoki mężczyzna z żona i mimo całego targowego zamieszania, bardzo miło nam się rozmawiało m.in. o rynku wydawniczym w Polsce. Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że rozmawiam z Panem Poetą. Teraz, już na spokojnie, miałam przyjemność zadać Panu Poecie nurtujące mnie pytania, a odpowiedziami podzielić się z Wami, a więc zaczynamy:
A: Kto ukrywa się pod pseudonimem Pan Poeta?
Pan Poeta: Nie ukrywam się, ale dostrzegłem pewną rzecz. Zanim zacząłem pisać książki dla dzieci i prowadzić warsztaty w całej Polsce, usłyszałem, jak pewna mama zapytała dziecko, kto ich odwiedził w przedszkolu. Jak myślisz – co dziecko odpowiedziało? Że był to pan Henkryk Iksińki, który na co dzień jest strażakiem? Nie! Był to po prostu Pan Strażak. Kolejne rozmowy tylko potwierdziły moje przypuszczenia. Nawet jak szkołę odwiedził znany pisarz, to wciąż był to... pan pisarz. Dla dzieci najwidoczniej ważniejsza była funkcja, jaką pełnił, niż jego imię i nazwisko.
Pomyślałem więc, że skoro mam tworzyć dla dzieci, prowadzić z nimi warsztaty, to muszę się dopasować. Stąd pomysł na pseudonim, który dzieciom sporo ułatwia. Niekiedy dorośli tonem pamiętanym przeze mnie ze szkoły zwracają mi uwagę, że przedstawiać się trzeba imieniem i nazwiskiem, ale... bez przesady.
A: Skąd pomysł, aby książki Pana Poety były bajkami edukacyjnymi, wierszami z morałem?
Pan Poeta: Z podwójnej radości. Pierwszą sprawia mi rymowanie, bawienie się językiem, żonglowanie słowami i dopasowanie treści do rytmu wiersza, a przy tym utrzymanie sensu tego, co chcę przekazać. To niezwykle ważne, aby nie rymować dla samego rymowania, bo to tandetne. Sporo jest takich publikacji, gdzie rymy są naciągane tylko po to, by dany tekst nazwać wierszem, choć sens i treść pozostawiają wiele do życzenia.
A drugą radością jest przekazywanie dzieciom pewnych prawd o świecie i pokazanie alternatywnych wartości. Na przykład zupełnie naturalną cechą małych ludzi jest egoizm. I trudno za to winić dzieci. Jednak pokazanie go w pigułce w bajce edukacyjnej „Wróbel, co oćwierkał sąsiadów” otwiera dzieciom oczy. Podczas spotkań same mówią mi, że samolubne zachowanie sprawia, że nikt nas nie będzie lubił. I kiedy taki wniosek pojawia się samoistnie, bardzo się z tego cieszę. Jest szansa, że w pozytywny sposób wpłynę na rzeczywistość.
A: Jak wygląda proces powstawania książek Pana Poety?
Pan Poeta: Przyglądam się dorosłym. Ich zachowania są prześmieszne. Łatwiej je dostrzec, kiedy się je wyolbrzymi tylko odrobinę lub opisze prawie jeden do jednego. Na przykład w „Kurze, co tyła na diecie” pokazałem cechę wszystkich osób przechodzących na dietę, a właściwie to, jak sami siebie oszukują. Wszyscy śmieją się z Kury, która chce się odchudzać, ale ciągle podjada to lub owo, dziwiąc się, że dieta jakoś nie specjalnie działa. Myślę, że radość dorosłych czytelników wynika z tego, że w bohaterce dostrzegają samych siebie. I dobrze. Ja w niej również widzę samego siebie ;).
A kiedy już powstanie tekst, rozmawiam sporo z ilustratorką, czyli Joanną Młynarczyk, która odpowiada za rysunkową stronę mojej serii. Następnie powstają ilustracje. Najpierw proste szkice ołówkiem, a dopiero jak zgodzimy się co koncepcji, Joanna maluje ilustracje akwarelami.
Przenosimy je do komputera, nanosimy ostatnie szlify i gotowe. Książka trafia do redakcji, przeważnie do pani Doroty Koman, która uwalnia teksty od błędów i usterek. Następnie jeszcze raz czytamy, sprawdzamy i znów sprawdzamy. Kiedy już nie można nic zmienić, książka trafia do drukarni, a następie do czytelników.
A: Z naszych rozmów pamiętam, że obojgu są nam bliskie hasła "Aktywne czytanie" i "Nauka przez zabawę". Proszę opowiedz, jak wyglądają spotkania autorskie z Panem Poetą.
Pan Poeta: Zaczynają się konsternacją dzieci. W końcu jak często przyjeżdża do nich dwumetrowy pan w muszce? I po co mu te kolorowe pacynki i blisko 260 rekwizytów? Co będziemy robić? Czy to zabawa czy spotkanie autorskie?
Pewnie takie pytania rodzą się w głowie małych słuchaczy, ale tylko na początku. Kiedy zaczynamy się bawić, a bohaterowie - pacynki angażują dzieci w różne zadania, początkowy dystans znika zupełnie. Czasami robi się głośno i panie nauczycielki się nieco niepokoją, że mi to przeszkadza, ale ja rozumiem tę formę ekspresji wyrażaną przez dzieci. To radość w najczystszej postaci, ale czasami i realne przerażenie, kiedy podczas karmienia Kury sztucznymi owocami, ona niechcący dziobnie nie tylko przekąskę, ale też rączkę. Choć to pluszak, dla dzieci niewiele różni się od prawdziwej kury. To fascynujące.
W ogóle mi nie przeszkadza, jak dzieci „są głośno”, a wręcz jest komplementem, że spotkanie się podoba. I o to chodzi, bo moim zamiarem było promowanie czytelnictwa przez zabawę, a także przekazywanie cennych wartości płynących z bajek poprzez radość i angażujące dzieci zajęcia. Zupełnie „przy okazji” dowiadują się więc o tym, że jedzenie słodyczy prowadzi do otyłości, ale otyłość nie jest powodem do złego samopoczucia, bo trzeba się akceptować. Tak jak i innych wokół nas, bo żyjemy w społeczeństwie. Warto także pomagać innym, bo nawet najmniejsza pomoc ma sens dla potrzebujących. I tak dalej…. Dlatego właśnie powstały warsztaty Pan Poeta Show, które prowadzę w całej Polsce.
A: Z kolei ja do oferty Pepito, za zgoda Pana Poety, dodałam zestaw Kura BOX, który w warunkach domowych może zachęcić dzieci i rodziców do wspólnego, aktywnego czytania książki o kurze :)
Pan Poeta - Metryka Rodzica:
1. Moja ulubiona książka/zabawka/gra z dzieciństwa to...
Pan Kleks i Pchła Szachrajka.
2. Moje największe odkrycie jako rodzica to...
prawdziwy thriller to nie film, ale zabawa w chowanego. Ten moment, kiedy dziecko przechodzi tuż obok zasłony, za którą się chowasz... Co za nerwy! Co za emocje!
3. Poradnik dla rodziców, który moim zdaniem warto przeczytać, to...
„Idealny rodzic nie istnieje” Kamila Nowaka, Bloga Ojca. Choć ciężko nazwać tę książkę poradnikiem, bo raczej z przymrużeniem oka mówi o rodzicielstwie, ale do tej pory chyba nie czytałem nic bardziej prawdziwego.
4. Moje ulubione miejsce to...
Jacht w rejsie z Papui Nowej Gwinei do Przylądka Dobrej Nadziei. Nigdy tam nie byłem, ale – nie wiem dlaczego – jest to moje marzenie, z tych irracjonalnych. A w marzeniach wygląda naprawdę super.
5. Przedmiot dla dziecka/rodzica, który ułatwił nam funkcjonowanie, to...
Zabrzmi to jak autoreklama, ale szczerze tak jest: „Sowa, co bałagan ma w porządku”. To książka, która ułatwiła nam życie, bo zarówno dzieci jak i ja porządkujemy dom już od miesiąca. Uwierz mi – ile skarbów odnaleźliśmy i ile rzeczy pozbyliśmy się z półek, kątów, szaf i regałów. Znacznie nam to ułatwiło funkcjonowanie.
Wywiad przeprowadziła Ania Kolm - blogująca mama, właścicielka sklepu Pepito.pl, wydawca kosmicznych puzzli i książki dla dzieci.
Poznajmy się to cykl wywiadów z polskimi producent(k)ami zabawek i pomocy dydaktycznych oraz autorami książek i gier dla dzieci